poniedziałek, 11 maja 2015

Dzieci-niewolnicy XXI wieku - cz. I

Niewolnictwo w XXI w. może wydawać się abstrakcją, jednak nią nie jest.
W krajach islamskich dziewczęta nie mogą się kształcić, muszą zasłaniać
twarze i bez pytania ich o zgodę są wydawane za mąż w bardzo młodym
wieku. W wielu krajach Afryki czy Azji dzieci nie chodzą do szkoły, bo
ich rodziców nie stać nawet na długopis. Szkoły są daleko i trzeba
opłacać internat. Na kształcenie takiego dziecka zbiera się cała rodzina
albo wieś. W wielu chińskich wioskach szansę na naukę mają tylko
najzdolniejsi chłopcy. Zamiast chodzić do szkoły i mieć kochającą
rodzinę, w świecie niewolniczym pracuje około 400 milionów dzieci
Najbardziej rozpowszechnione jest to w Afryce, Indiach i Awganistanie.
Nici Strachu.
W Afganistanie dzieci wykorzystywane są głównie w przemyśle
tekstylnym. Wytwarzają one dla swoich właścicieli dywany. Przykładem
może być historia 10-letniego chłopca, który został sprzedany przez
rodziców człowiekowi, oferującemu pracę i naukę dziecku. Zamiast tego
mały Sattan trafił do wytwórni dywanów. Kiedy przerażony próbował
nawlec nici na krosno, właściciel zmiażdżył mu nogi metalowym prętem i
pozostawił otwartą ranę. Do niej włożył zapalone główki zapałek, aby
zatamować krew, która mogłaby zabrudzić dywany. Sattan opowiadał:
„Nie mogłem przestać krzyczeć, więc związał mi ręcznik dookoła głowy.
Kilka dni później skaleczyłem się, a on znów zrobił to samo, ale tym
razem nie krzyczałem, bo bałem się, że pogorszę sytuację. Modliłem się
do Boga, by przyszedł i mnie uratował”.
Pewnego dnia chłopcu udało się uciec i powrócić do rodzinnego miasta.
Niektórzy jeszcze tam zostali i męczą się, są katowani, mogą stracić
wzrok, a nawet życie. Wzrok? Czemu? Ponieważ pracują w zamkniętym
pomieszczeniu, gdzie czopki – malutkie komórki w oczach,
odpowiadające za kolory i światło, nie wykształcają się. Rany chłopców
od ostrych noży nie są leczone. Oni sami wdychają pył z wełny i
zapadają na choroby układu oddechowego – pylicę i gruźlicę. Jeden z
pakistańskich chłopców – chrześcijanin Iqbala Masiha uciekł z niewoli i
pomógł zdemaskować wykorzystywanie dzieci do pracy. W odwecie
został zabity, a data jego śmierci stała się symbolem walki z wyzyskiem
dzieci. Dziś, co roku, 16 kwietnia, obchodzimy Światowy Dzień Walki z
Niewolnictwem Dzieci.
Jednak nie tylko Afganistan. W Brazylii mali niewolnicy wydobywają
węgiel, a w Chinach produkują sztuczne ognie i inne materiały
wybuchowe. Dzieci sprzedaje się też jako służących do Europy i USA
- do krajów, gdzie przecież prawa dziecka powinny być respektowane.
Ale kto ma tego przestrzegać?
W Sudanie chrześcijańskie dzieci są porywane i wcielane do szkół
koranicznych, przysposabiających maluchy na żołnierzy „świętej wojny”.
Są też porywane w celu handlu narządami ludzkimi – jak pisze Agnieszka
Dzieduszycka-Manikowska w artykule „Współcześni niewolnicy”.
Natomiast porywane dziewczynki z Sudanu, Wietnamu, Kambodży czy
Indonezji są zmuszane do prostytucji. Te dzieci, podobnie jak ryby,
głosu w swojej sprawie nie mają.
Autorką artykułu (gościnnie na łamach naszego blogu) jest Anna Saran.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz