Czy
aborcja jest dobra? Na ten temat jest bardzo dużo odpowiedzi. Tak
naprawdę tyle jest opinii ilu ludzi. Ja jednak sądzę, że jest tak
samo dobra, jak zła. Żeby zrozumieć moje stanowisko, należy
spojrzeć na sprawę z kilku perspektyw.
Po
drugie, aborcja może być wyjściem dla osób, które po zdecydowaniu
się na powiększenie rodziny, zorientowały się, że jednak nie
będą w stanie zapewnić godziwego bytu swojemu potomkowi. Ja jednak
sądzę, że jeżeli się już na coś decydujemy, w każdej
dziedzinie życia, to musimy być pewni słuszności naszej decyzji.
Jednakże jakiś odsetek ludzi tak robi…
Kolejnym
argumentem jest aborcja w sytuacji, gdy wiemy, że
dziecko narodzi się nieuleczalnie chore. W takim momencie należy
podjąć bardzo trudną decyzję „chcemy patrzeć codziennie na
cierpienie naszego dziecka, ale dać mu posmakować życia, czy może
nie dopuścić do jego cierpienia?”. Jeżeli ja bym miał wybierać,
a nigdy nie chciałbym, to oczywiście, że wybrałbym walkę z
chorobą, ponieważ często istnieją szanse na normalne życie
dziecka.
Na
pytanie „czy aborcja jest dobra?” nie jest łatwo odpowiedzieć,
lecz ja sądzę, że aborcja jest potrzebna w rozwoju cywilizacji,
tak samo potrzebna jak broń atomowa i biologiczna. Chodzi mi o to,
że jest potrzebna, ale niekoniecznie należy jej używać. Nie
sądzę, żeby aborcja była zła we wszystkich przypadkach, ale też
nie zawsze jest dobra i potrzebna.
-sad
Według mnie aborcja jest prywatną sprawą, każdej kobiety i jej partnera ( o ile taki jest zainteresowany, gdyż jak wiemy, różnie w życiu bywa). Ani kościół, ani państwo, ani nikt inny nie powinien się w to wtrącać. Jest to kwestia jej sumienia, jej poczucia przygotowania do roli matki. Chce też zaznaczyć problem młodych mam, które wcale nie zdarzają się w patologicznym środowisku. Często są to wpadki mimo antykoncepcji. Czy nie lepiej usunąć to dziecko, skończyć szkołę, studia i zajść w ciążę dopiero, gdy będę czuć, że jestem gotowa i mogę poświęcić temu dziecku odpowiednio wiele czasu i prawidłowy rozwój?
OdpowiedzUsuńNo właśnie, dlaczego niektórym ludziom tak trudno to zrozumieć?
UsuńJa uważam tak samo, jak autor artykułu. Aborcja nie jest ani dobra ani zła. Natomiast inną kwestią jest, kto powinien decydować o jej zajściu. I tutaj przede wszystkim nie zgadzam się z tym, aby kościół katolicki miał najwięcej do powiedzenia w sprawie aborcji, ponieważ księży nie będzie (lub nie powinna) ona nigdy dotyczyć.
OdpowiedzUsuńUważam, że osoby uprawiające seks powinny robić to na tyle świadomie, żeby wiedzieć do jakich konsekwencji może on prowadzić. Pytanie tylko: czy karą za ich bezmyślność powinno być cierpienie dziecka, które się urodzi? Czy może lepiej nie 'wyrzucać' kolejnego dziecka na ulicę lub 'przepychać' domy dziecka?
I jeszcze jedno: co z psychiką kobiety, która podejmie decyzję o aborcji? Ja chyba bym się nie umiała pozbierać.
Aborcja to sprawa indywidualna. Jeżeli jakaś grupa osób się jej sprzeciwia, to nikt ich nie zmusza do wykonywania jej. Jednak nie powinno zabraniać się dokonywania aborcji tym, którzy jej chcą lub potrzebują
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, jak każdy czyn moralny, także i aborcja to kwestia wyboru konkretnej osoby. Co jednak w sytuacji, kiedy kobieta jest wręcz zmuszana do aborcji, namawiana i zastraszona - a takich przypadków wbrew pozorom jest dużo. Co z aborcją w podziemiu (wczoraj na tvn24 był świetny reportaż "Czarno na białym"), która oprócz dzieci zabija także czasem i matki?
OdpowiedzUsuńMało mówi się też o syndromie postaborcyjnym - dosłownie "zryciu" psychiki kobiety po takim czynie.
Co do Kościoła - stoi on na stanowisku, jak sądzę, niezmiennym od lat, że każdemu życiu - i matki, i dziecka - należy się bezwzględny szacunek, dlatego powstają choćby takie centra pomocy matkom samotnym, jak to na Broniewskiego w Łodzi. Każda matka, która urodzi (nikt nie pyta skąd to dziecko), ma szansę je tam po prostu odchować i zyskuje pomoc w ułożeniu sobie życia.
Czy kliniki aborcyjne zapewniają taką pomoc matkom, które przeszły nieudaną aborcję, tzn. dziecko mimo wszystko urodziło się żywe?
Ludzie (!!!), za tym stoi ogromna kasa, więc zachęca się kobiety i matki, żeby najpierw nieodpowiedzialnie współżyły, a później abortowały. Jak nie wiadomo o co chodzi...
Zgadzam się z Tobą i osobiście podzielam zdanie Kościoła :)
UsuńPomyślcie o tym, że mogło was nie być, gdyby wasza mama was nie chciała. Czy tylko niektóre dzieci mają prawo do życia?
OdpowiedzUsuńZ aborcją różnie bywa.
OdpowiedzUsuńSądzę, że każda kobieta powinna mieć wybór. To jej ciało i jej sumienie.
Oczywiście, aborcja powinna być jak najbardziej humanitarna - do momentu, kiedy płód nie ma zakończeń nerwowych, więc nie jest w stanie czuć fizycznego bólu.
Myślę także, że żaden lekarz nie powinien opóźniać aborcji byleby tylko było po dozwolonym terminie. I lekarz, jako że wykonuje swoją pracę, nie ma prawa nie zgodzić sie na aborcję, gdyż to jest jego praca.
Szkoda, że niechciana ciąża niekoniecznie wynika z braku antykoncepcji. Tak samo pojawia się kolejne pytanie: czy zygotę i zarodek (przyjmijmy do 12 tyg) można nazywać dzieckiem, kiedy nie ma cech morfologicznych danego gatunku, w tym przypadku ludzkiego?
argument: "a gdyby mama ciebie usunęła" jest kompletnie nie na miejscu.
Jakby usunęła, to taki byłby jej wybór. Może nie byłaby gotowa na dziecko? A moze nie miałaby warunków? Takie słowa wystarczy zbywać tym, że choć mogła - tego nie zrobiła i tylko można być wdzięcznym mamie :)
Ja nie wyobrażam sobie nosić pod sercem 9 miesięcy dziecka, którego bym nie chciała. To moje ciało i moja decyzja. Różne sytuacje zmuszają do takich czynów i trzeba je uszanować.
I po co zaglądać komuś obcemu w macicę? Jeśli ktoś nie chce, to niech nie poddaje się zabiegowi aborcji. Ale niech nie pozbawia innych tej szansy, bo to jest indywidualna decyzja każdego człowieka. I niech nie wchodzi z buciorami w nie swoje sprawy.
Aborcja nie jest ani dobra, ani zła. Ale jest często jedynym racjonalnym wyjściem.
Jakby nie patrzeć, zawsze będzie to zabójstwo. Każdy ma prawo do życia, tylko też patrząc z drugiej strony: ma prawo, tylko do jakiego życia? W jakich warunkach? W domu dziecka czy z nieuleczalną chorobą? Jest to bardzo kontrowersyjny temat, ale wydaje mi się, że decyzja powinna zależeć od matki, od jej sumienia.
OdpowiedzUsuńDla mnie straszne jest to w sytuacji, gdy kobieta chce usunąć dziecko mimo to, że może je wychować, że ma do tego warunki i za powód uważa np. to, że teraz chce zrobić karierę czy planowała mieć dziecko parę lat później.
^Pomyśl, że Twoja mama Cię nie chciała, ale Cię nie usunęła i siedzisz w domu dziecka. Punkt widzenia jest zależny od wielu czynników. Niektórzy po prostu nie są w stanie tego dziecka wychować. Jeśli kobieta czuje się na tyle silna psychicznie i czuje tak wielką niechęć to urodzenia, to jest to wyłącznie jej decyzja. W wypadku ciąży na nic się zdają teksty typu 'trzeba było pomyśleć'. Trzeba było, ale jeśli już do czegoś dojdzie, to na morały jest za późno.
OdpowiedzUsuńLepiej, żeby dziecko się nie narodziło, niż zostało porzucone.
OdpowiedzUsuńJeśli ma to być MOJA decyzja (tak może mówić i kobieta-matka i mężczyzna-ojciec), to czemu nie ponosić odpowiedzialności za swoje czyny. Dzieci nie biorą się z kapusty, chyba o tym wiecie. Więc najpierw dawać życie przez akt seksualny, a później je odbierać (bo jest to na 100% życie, niezależnie na jakim etapie)... Nielogiczne!
OdpowiedzUsuńMorfologiczne cechy nie świadczą o człowieczeństwie? A cechy genetyczne? Co wyrośnie z zarodka-zygoty ludzkiej? Krowa? Marchewka? Człowiek. I nie oszukujmy się: nazywanie tych komórek w początkowym stadium rozwoju dzieckiem jest logiczną konsekwencją tego, że miliardy komórek więcej zlepionych w jedno ciało też nazwiemy dzieckiem|człowiekiem. Jaka jest różnica? Materiał genetyczny ten sam, ciało w początkowym stadium rozwoju... Że nie czuje bólu: głupota! A człowiek biorący morfinę, albo po paraliżu części ciała to nie człowiek, bo nie czuje bólu? Phi!
Z aborcją mamy tyle problemu, bo dywagujemy, rozmyślamy, chcemy wolności, własności mojego ciała i w ogóle, a nie widzimy, że ani sami nie "zdobyliśmy" sobie tych ciał, mały mamy na nie wpływ (spróbuj sobie zatrzymać serce na 5 sekund!), a ostatecznie nie jesteśmy panami życia i śmierci. Bo jak się nimi stajemy, to proszę zerknąć na konsekwencje lat 1939-45.